Właśnie leci w Kino Polska. Niestety! Prezentowana jest wersja czechosłowacka... Bardzo chciałbym zobaczyć ten film w wersji polskiej, gdzie narratorem był Kazimierz Rudzki.
Oglądałoby się to wtedy zupełnie inaczej.
Jak to jest, że u nas "się nie da" zachować filmu z końca lat 50-tych, a inne nacje potrafią??
Dobrze, że chociaż tę "wersję czechosłowacką" zaopatrzono w polskie napisy do dialogów czeskich, nie zaś w czeskie napisy do dialogów polskich. Prawdopodobnie gdzieś w czeluściach Filmoteki Narodowej znajdzie się także tę kopię, która dawno temu "biegała" w polskich kinach. Ale prawie napewno jest dziś ona koszmarnie zniszczona.
Tymczasem owa "wersja czechosłowacka", acz nie poraża swą jakością (taśma barwna ORWO), to jednak wciąż da się oglądać.
Treściowo rzecz jest miałka. Ot, taki taki przydługi folder turystyczny "z bratniej Polski" sprzed 53 lat. Ciekawostka, ale nic więcej.
PS Wbrew temu, co napisano w recenzji powyżej, zadziwiająco wielu Polaków i Polek w filmie zna język czeski.
PS #2 Czy ktoś wie, gdzie na polskim wybrzeżu znajduje się filmowa Zatoka Szczęścia, do której, nawet nocą, najprościej dostać się drogą morską?